Komentarz do Ewangelii (Łk 5, 1-12) i propozycja metody modlitewnego czytania Słowa Bożego
Dlaczego ludzie cisnęli się do Jezusa? Z powodu SŁOWA – „aby słuchać słowa Bożego”. Dlaczego Szymon Piotr odpłynął z Jezusem nieco od brzegu? Z powodu SŁOWA – Jezus „poprosił go”. Dlaczego potem popłynęli na głębię? Z powodu SŁOWA – Jezus mu powiedział: „wypłyń na głębię”. Dlaczego zarzucili sieci? Z powodu SŁOWA: „zarzućcie sieci na połów”. Dlaczego Szymon zostawił wszystko i poszedł za Nim? Z powodu SŁOWA: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”.
Gdyby nie było Słowa, to nic by nie było. Szymon nigdzie by nie popłynął, niczego by nie zarzucił, niczego nie złowił, niczego nie zostawił i za nikim by nie poszedł.
Wiara to nie jest magiczne spełnianie jakiś rytuałów i obrzędów, których babcia nauczyła, ale odpowiedź człowieka na Słowo, które kieruje do niego Bóg.
Bez Słowa nie ma wiary. „Wiara rodzi się z tego, co się słyszy. Tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17).
Jeśli w naszej wierze i pobożności brakuje Słowa, to nasza wiara i pobożność jest słaba, kaleka, jeśli w ogóle jest.
Ktoś powie: ja się czasem modlę, chodzę do kościoła co niedzielę i to mi wystarcza. Ale czy na pewno wystarcza? Modlisz się? Powiedz mi tylko, co na ostatniej modlitwie powiedział ci Pan Bóg? Jakie Jego Słowo do Ciebie dotarło? Nic ci nie powiedział? Nic nie usłyszałeś? A słuchałeś w ogóle, co ma ci do powiedzenia? Najprostsza i jednocześnie bardzo sensowna definicja modlitwy to „rozmowa z Bogiem”. Jeśli rozmowa, to nie tylko mówimy do Boga, ale mamy Go także słuchać.
Bóg może mówić do człowieka na wiele sposobów. Jednak najprostszym, najbardziej oczywistym, zwyczajnym sposobem jest Jego Słowo zawarte w Piśmie Świętym. Weź i czytaj. Weź i czytaj z wiarą, a zmieni się twoje życie. Usłyszysz, gdzie masz płynąć. Usłyszysz, po której stronie masz zarzucić sieci. Usłyszysz, za Kim masz iść. Usłyszysz, co masz natychmiast zostawić.
Bez Słowa nie ma niczego. “Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1, 3).
„Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119,105).
Chcesz mieć światło czy decydujesz się na życie w mroku?
Weź i czytaj. Sensowną odpowiedzią na to wezwanie jest pytanie „jak?” Jest wiele sposobów. Chcę przypomnieć jeden. Jest to modlitewne czytanie Pisma Świętego według trzech etapów wyrażonych w słowach: „czytaj”, „powtarzaj”, „mów”.
Weź Pismo Święte, najlepiej Ewangelię, i czytaj. Czytaj, mając świadomość, że jest to Słowo Boże, że On sam jest blisko ciebie i chce do ciebie mówić. Czytaj tak długo aż natrafisz na werset, linijkę, która cię jakoś poruszy – zaciekawi, zachwyci, przekona, albo zirytuje. Potraktuj to poruszenie jako sygnał od Boga, że ten właśnie werset jest dla ciebie ważny.
Nie czytaj już dalej. Zacznij powtarzać ten werset, czytaj go powoli kilka razy. Jak to zrobisz, to pewnie zapamiętasz. Masz rozum, więc pewnie coś zrozumiesz, ale nie nastawiaj się na zrozumienie wszystkiego. Gdy już nasycisz się powtarzaniem, zacznij mówić do Boga. On mówił do ciebie, teraz ty mów do Niego. Niech twoje mówienie, czyli modlitwa, jeśli to możliwe, wypływa z tego wersetu, nad którym się zatrzymałeś. Proś, przepraszaj, dziękuj. Mów to, co ci serce przynosi.
Czytaj, powtarzaj i mów. Minęło pięć, dziesięć, albo piętnaście minut. Masz jeszcze czas, to możesz to powtórzyć: czytaj dalej, powtarzaj nowy werset i znów mów do Boga. Nie masz już czasu, to dalej, w drogę, do pracy i do obowiązków, ale masz już w głowie i w sercu to, co ci przed chwilą powiedział Bóg.
Banalnie prosty sposób. Dostępny dla każdego, od zaraz.