Przede wszystkim pragnę zwrócić uwagę na różnicę, jaka istnieje między chrztem, którego udzielał Jan, i chrztem, którego udzielali i udzielają do dziś uczniowie Jezusa Chrystusa.
Do Jana przychodzili wierzący Żydzi i słuchając jego kazań, odkrywali, jak wielkim błędem w ich życiu były grzechy. Przyznawali się przed nim do tych grzechów, wyznawali je, co było połączone z aktem żalu. Jan zanurzał ich w wodach Jordanu i tak oczyszczonych odsyłał do domu. Święty Łukasz Ewangelista wyraźnie zaznacza, że Jan udzielał chrztu “na odpuszczenie grzechów”.
Chcąc odkryć zasadniczą różnicę, jaka istniała między chrztem Jana a chrztem Jezusa Chrystusa, trzeba sobie uświadomić, że chrzest Jana nie był w stanie udzielić człowiekowi Ducha Świętego. Posłużę się porównaniem. Nasze serce podobne jest do naczynia, do którego zbieramy różne wartości, czasami zamiast wartości zbieramy śmieci, których się później wstydzimy. Chcemy je z serca wysypać. To jest wyznanie grzechów. Następnie trzeba to serce wymyć. To jest gest zanurzania w wodzie. Serce jest wprawdzie czyste, ale serce jest puste. Ponieważ św. Jan nie mógł udzielić Ducha Świętego, ludzie na podstawie żalu otrzymywali odpuszczenie grzechów przez nich popełnionych. Chrzest Jana nie mógł zgładzić grzechu dziedzicznego, grzechu pierworodnego. Z wody Jordanu wychodzili ludzie czyści, ale ich serce było puste.
I oto przychodzi do Jana Chrystus. Nie miał On nic w swoim sercu, czego musiałby się wstydzić. Nie złożył więc wyznania grzechów, ponieważ ich nigdy nie popełnił. Podszedł do Jana, prosząc, by zanurzył Go w tej wodzie. Jan się broni: To Tyś powinien mnie ochrzcić, a nie ja Ciebie. Jezus poleca: zanurz, bo to jest wielka lekcja, której chcemy udzielić, Ja, Ojciec i Duch Święty, całej ludzkości. Chcemy pokazać, na czym polega tajemnica sakramentu chrztu. Zanurz. Jan spełnia to polecenie. Chrystus wychodzi na brzeg i w tym momencie następuje publiczne wypełnienie Chrystusa Duchem Świętym. Duch Święty zstępuje na Chrystusa. Od tego momentu Chrystus będzie rozlewał tego Ducha Świętego już w sposób widzialny, czy w formie cudów, a więc działania Bożego, czy na zasadzie pouczenia, czyli głoszenia nauki Bożej. Oto zasadnicza różnica między chrztem Jana, a sakramentem chrztu, który na brzegu Jordanu został objawiony. Kto przyjmuje sakrament chrztu, jego serce zostaje wymyte z grzechów i wypełnione Bogiem. To jest największe wydarzenie. Naczynie już nie jest puste, jest nie tylko czyste, ale jest pełne Boga.
Wykorzystując to porównanie, pragnę uświadomić również drugą rzecz. Mianowicie, my najczęściej oceniamy ludzi na podstawie wartości samego naczynia. Jeżeli mam drogocenną wazę chińską, pięknie ozdobioną, to choćby ona była pusta, to w naszych oczach przedstawia wartość tysiące razy większą, aniżeli kubek zrobiony z gliny. Tak szacujemy ludzi.
Co się dokonuje na chrzcie świętym? Na chrzcie naczynie serca zostaje wypełnione wartością, która miliardy razy przewyższa wartość samego serca. Dlatego Kościół z polecenia Boga udziela chrztu dzieciom, ludziom upośledzonym, czy niepełnosprawnym. Są to naczynia z punktu widzenia tego świata mało wartościowe, czasami nawet niektórzy stawiają pytanie, jaki jest sens podtrzymywania życia w takim naczyniu. Otóż chciałbym wyraźnie podkreślić, że po chrzcie świętym te “marne” naczynia ze względu na zawartość przedstawiają miliardy razy większą wartość, aniżeli najpiękniejszy wazon chiński, jaki jest na ziemi. Niebo to jest miejsce, gdzie się gromadzą serca pełne Ducha Świętego, pełne Boga. Czyli wejście do nieba nie zależy od wartości samego naczynia, tylko od tego, czy ono jest pełne Boga czy nie. To jest wielki gest miłosierdzia Bożego. W oparciu o to porównanie możemy zrozumieć, dlaczego Kościół tak bardzo zabiega, by sakrament chrztu świętego mógł być udzielony możliwie przez każdego, kto chce tym sakramentem szafować. Nie jest to, jak wspomniałem, sakrament zarezerwowany dla kapłana, lecz każdy człowiek dobrej woli, nawet niewierzący, w sytuacji granicznej może udzielić chrztu, dlatego że chodzi o Boże bogactwo przelane w serce człowieka. To nas wzywa do wielkiej ostrożności w ocenie człowieka. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. To jest to myślenie Boga, które jest zupełnie inne, aniżeli nasze. Człowiek wierzący, jeśli potrafi dostrzec bogactwo Ducha Świętego ukryte w naczyniu serca, czasem bardzo skromnym, nawet uszkodzonym, z wielkim szacunkiem pochyli się nad każdym człowiekiem. Tu niejednokrotnie rozmijają się drogi nasze i drogi Boże. To jest niezwykle istotny element, na który szczególnie zwracam uwagę, ponieważ wzywa on nas do wielkiego dziękczynienia Bogu za to, że nasze serca stały się mieszkaniem Boga, bo inaczej nie byłoby nas przy tym ołtarzu. To chrzest dał nam prawo gromadzić się blisko źródła, w którym bije miłość Boga.
Jeśli tak jest, jeśli tylko serce wypełnione Bogiem może dostąpić zbawienia, czyli znaleźć się w niebie, to powstaje pytanie, czy ludzie, którzy nie zostali ochrzczeni, nie dostaną się do nieba. Kościół od samego początku uczy, że istnieją trzy rodzaje chrztu: chrzest z wody i Ducha Świętego, czyli sakrament, o którym mówimy. Drugi to chrzest z krwi i Ducha Świętego. Tam, gdzie mamy do czynienia z męczeństwem za wiarę, człowiek nie musi być zanurzony w wodzie, a zostaje wypełniony Duchem Świętym. Sama bowiem wiara w tej sytuacji wystarczy, aby serce zostało oczyszczone i wypełnione Duchem Świętym. Stąd też męczeńska śmierć to chrzest krwi. W niebie jest wielu ludzi, zwłaszcza z terenów misyjnych czy z pierwszych wieków chrześcijaństwa, którzy dostąpili zbawienia i są kanonizowani, czyli uznani za świętych, a nie zostali ochrzczeni w wodzie, tylko we własnej krwi.
Wreszcie istnieje chrzest pragnienia. Każdy, kto autentycznie pragnie zjednoczyć się z Bogiem, choć może o chrzcie nic nie wiedzieć i o Kościele nic nie słyszeć, to jeśli jego serce jest wypełnione pragnieniem i tęsknotą nawiązania kontaktu z Bogiem, Duch Święty wypełnia je sobą. Wielu ludzi, przez wszystkie wieki, dostaje się do nieba na podstawie tego chrztu pragnienia. To są ludzie, którzy duchowo należą do Kościoła. Będziemy bardzo zdziwieni, gdy w Królestwie Bożym zobaczymy miliony ludzi. Św. Augustyn powiedział słynne zdanie: “Kościół ma wielu ludzi, którzy nie należą do Boga, i Bóg ma wielu ludzi, którzy nie należą do Kościoła”. W tym zdaniu jest właśnie wyrażona prawda o przynależności do Kościoła na podstawie chrztu pragnienia.
Ks. Edward Staniek, http://mateusz.pl/ksiazki/es-uwk/es-uwk_ii_01.htm